Warto pracować z nami

Warto pracować z nami

Sprawdź najnowsze oferty pracy

Sprawdź najnowsze oferty pracy

Zgłoś się już dziś!

Zgłoś się już dziś!

Blog

 Z cyklu

Od opiekunek dla Opiekunek

 

Będziemy przedstawiać Wasze historie - historie opiekunek/opiekunów na zleceniach: co przeżyliście, co Wam się przytrafiło. Sytuacje śmieszne, życiowe, ale czasem tragiczne.

Cykl ma służyć Wam - opiekunkom/opiekunom, aby móc podzielić się tym co leży w sercu, aby dast upust emocjom, a czase, popisać się talentem pisarskim;)

Nie będzie tu ani nazw, ani reklam, ani antyreklam żadnych firm - bo nie to jest tutaj najważniejsze.

 

Dziś przed nami pierwsza historia;)

  Historia Pani Danuty                     

 

 

      Moja przygoda z niemieckimi rodzinami i z językiem zaczęła się pod koniec 2016 roku.Gdy po raz kolejny zobaczyłam wyciąg z konta i podliczyłam ile zostało mi do następnej emerytury po zrobieniu opłat pomyślałam,że tak nie może być dłużej!! Coś muszę wymyśleć,aby nie brać jednego kredytu aby spłacić następny.W internecie natrafiłam na ogłoszenie pewnej firmy,że organizują kurs j.niemieckiego i po zdaniu egzaminu przez telefon dostanę pracę. Pomyślałam- może spróbuję?! Zawsze dobrze mi szła nauka języków a więc może spróbuję niemieckiego nauczyć się. Znałam tylko do widzenia i dziękuję!

     Udałam się do rodzinnego miasta na kurs. Było nas 7 osób. 3 tygodnie intensywnych ćwiczeń i słówek. Lektor z uśmiechem powiedział mi,że jestem dobrą sumienną uczennica. Ja,starsza pani(63 lat)- cha,cha,cha!!! Był to miły komplement. No i wreszcie ten egzamin nadszedł. Dla pewności przepisywała na ściągi ile się dało ale czy to o można przewidzieć o co zapytają? Poszłam więc na " żywioł" i odpowiadałam względnie płynnie i zdaje się dobrze.Od razu dostałam wyższą stawkę językową i podpisałam umowę! Długo nie czekałam na kontrakt i po telefonie od pani koordynator zaczęłam pakowanie! Miałam zaopiekować się emerytowanym doktorem i szefem całego szpitala i mieście.A, że pracowałam w szpitalu przez 10 lat to wiedziałam co do czego...Wpierw salowa,potem sanitariusz po kursie. No i 11 listopada pojechałam w nieznane. Potem Wam opiszę jak odnalazłam się w nie bardzo znanym kraju,kulturze i kuchni.

   Pojechałam do córki i tam wsiadłam do busa. Było nas 7 kobiet i 2 kierowców.No to w drogę chociaż nocka jest do spania a nie do jeżdżenia!! Podróż trwała 14 godzin z przerwami- trzeba było odwieźć wszystkie opiekunki pod podane adresy. Na szczęście dojechałam dobrze,chociażby padnięta byłam!! W programie nowego wyzwania przywitała mnie młoda kobieta. Potem okazało się,że to córka podopiecznego. Oprowadziła mnie po małym domu,okazała jak działają sprzęty. Gdzie ten mój dziadek stuletni? Przecież nie ma go w domu?! To po co mnie tu zatrudnili?? Okazało się,że jest i owszem ale wróci pod wieczór z Domu Seniora,gdzie był na stałe. Tak długo płakał że chce do domu ,że postanowiły zabrać go i t ym sposobem zatrudniono mnie!!Córka ugotowala obiad i napalila w piecu. Zjadłam i położyłam się.

  No i nadeszła ta wiekopomna chwila- karetka pogotowia przywiozła podopiecznego. Gruby,postawny mężczyzna i chodzący!!!100 lat prawie i chodzi o balkoniku.Przywitalismy się i powiedziałam jak się nazywam,kim jestem z zawodu itp..... Córki dziadka odjechały i zostałam z nim sama. No,to teraz będzie się działo!!Ale nie było wcale tak źle. Tylko ja jestem panikara! Umyliśmy zęby,posłałam mu świeża pościel i o 21.00 spaliśmy. On na górze a ja w "piwnicznej izbie". Tak,w tej pracy zostałam spuszczoną do piwnicy!! Ale nie było tam wcale źle bo były pokoje, łazienka.

 

cdn. ...

 

Dzień kolejny i następne upłynęły mi na poznawaniu domu, nawyków kuchni seniora. Zaczęłam też grać z nim w chińczyka. Pomyślałam tez- Czemu nie spróbować układać puzzli? Znalazłam stary kalendarz i pocielam na kilkanaście kawałków. Ułożył całość w pół godziny i bardzo mu się to spodobało! Potem przywiozłam od wnuczek różne drobne puzzle.

Coz nie zawsze było tak różowo w pracy!! Niestety był problem z zasypianiem i budzeniem się. Pacjent domagał się " szlaff tablette",nawet ułożyłam krótką satyrę na te nocne przygody.

No i środa mija właśnie- niech to jasny piorun trzasnie! Dziadek nie spał cała noc- nie chciał za nic wleźć pod koc!!W czwartek wolał szlaff tablette- połknął dwie i wlazł pod deke- chyba zasnął- Bogu chwała!- ot i jest historia cała!! Tak zdarzało się niestety coraz częściej. Spacerów nie było, jedynie posiedzenia w ogrodzie. Lubił dużo i smacznie pojesc.Nie wiem kiedy zleciały te 3 lata mojego pobytu. Miałam przerwy i 3 zmienniczki.

Jakie były to kolejna historia którą chyba każda z was zna!!

Więc poznajcie te moje zmienniczki. Pierwsza była Teresa - szczupła, energiczna, nawet dla podopiecznego dosyć miła. Ale ja nie potrafiłam się z nią porozumieć! Dobrze, że widziałam się z nią tylko kilka godzin do wieczornego busa. Pożegnałam się z doktorem- tak, tak- to emerytowany doktor chirurg- wsiadłam do busa a ona zatrzasnęła drzwi wejściowe!! Bez klucza oczywiście. Dalej dzwonić do drzwi jak po ogień- aby pan otworzył. Jakoś doszedł do drzwi z balkonikiem i wpuścił ją! Pracowała ze mną pół roku ale odeszła do innej firmy. Pociągnęła ja kasa, cóż zrobić?! Zresztą kiedy nadeszły Swieta Wielkiej Nocy znów wypadła moja zmiana.

W maju nastała Regina. No , mówię Wam, to była opiekunka!! Na dzień dobry powiedziała, żebym dała piwo! Potem wzięła sama a ja pojechałam. Po miesiącu wróciłam, a tu rzeczy nie poprawiane, spodnie wyprane razem z chusteczkami, mop przyklejony do podłogi w kuchni!! Całe 2 dni doprowadziłam dom do porządku.

 Wieczorem do kolacji mój pan doktor lubił popijać piwo. Zeszłam do piwnicy łaps za butelkę a ona pusta, ale kapsel jest! Biorę drugą, to samo i kolejną.... Było ich chyba z dziesięć. No nie! Ewidentnie kobieta miała problem. Już nie wróciła więcej i dobrze!!

Trzecia z kolei to moja imienniczka Danuta. Bardzo miła, sumienna, doktorek ją lubił, grała z nim w różne gry tak jak i ja!! Popracowałyśmy rok z kawałkiem. Niestety wszystko się kiedyś musi skończyć, podopieczny zmarł! Ja pomyślałam- po co szukać innej firmy, zostanę i zobaczę co będzie, gdzie trafię?!

 

Ale o tym potem....

    Ta witryna internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na niej wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie.
    Przeglądarka internetowa umożliwia zablokowanie plików cookie.

    Zamknij [X]